wtorek, 7 maja 2013

Ninjitsu - Yagyu bugeicho 1958

          Odkładałem ten film na póżniej,ponieważ zraziłem się jego wiekiem,przecież 1958 był już wieki temu...Obawiałem się drewnianej gry aktorskiej,słabych efektów i fabuły.Po obejżeniu kilkunastu minut wrażenie to pozostało,lecz były momenty ciekawe.Po jakimś czasie stwierdziłem ,że film ten nie jest taki badziewny.Fakt, efekty są słabo mówiąc badziewne,lecz fabuła była już intrygująca.Pojawia się tu klan Yagyu,nie mogło zabraknąć tu Jubeia.Z tym Jubeiem to jest tu trochę dziwna historia.Otóż wyglada on na zapasionego rzeżnika z jednym okiem, co przeczy kanonowi wyglądu tegóż osobnika w póżniejszych produkcjach (vide Sonny Chiba).Z drugiej strony klan Yagyu jest tu ukazany w dwojaki sposób.Z jednej strony są wierni jak pies swym zasadom,z drugiej strony mordują i palą gdzie się da.jest to pierwszy film , gdzie klan ten jest postawiony w takim świetle.Walki stoją tu na średnim poziomie,żeby nie powiedzieć słabym.Co to znaczy?A to ,że dżwięki walki przypominają okładanie się cepami.Film ten mógłbym nazwać gniotem, lecz trzeba stwierdzić, że film ten został zrobiony w innych czasach,nie było wtedy takich możłiwości wizualno - dżwiękowych,szkoła aktorska inaczej kazała grać,itd. Film ten napewno stworzył podwaliny pod przyszłe pokolenia filmów samurajskich,a gra Mifune jest jak zawsze taka sama, czyli dobra.Jego specyficzny styl ukazywania swych emocji można i tutaj zaobserwować na każdym kroku.




           Historia kręci się wokół trzech tajemnych skroli,które zostały schowane przez klan Yagyu.Ich zawartość jest utajniona,ponieważ doszłoby do kompromitacji wyższych sfer, a to nawet do wojny domowej.Tasaburo (Toshiro Mifune), nindża z klanu Kage  ma za zadanie odzyskać jeden skrol ,który przypadkowo zostal przejęty przez księżniczkę Yuhime z  upadłego klanu Ryuzoji. Jako nindża nie ma prawa oceniać swych poczynań,ma wykonywać je bez żadnego 'ale'.jego zadaniem jest odzyskanie zwoju od księżniczki,nie ważne jakim sposobem,nawet kosztem życia jej i jej kompanów,którzy defacto prowadzą spokojny tryb życia na wsi.Niestety tasaburo zakochuje się w Yu i zaczyna działać według swoich planów.Jego brat,także nindża jest wysłany do Edo na przeszpiegi.Księżniczka i jej wierni podwładni nie oddają zwoju, lecz wyruszają w drogę ,by oddać go reprezentantom klanu Yagyu myśląc, że oni pomogą odrestaurować ich klan.Tu srogo się zawiodą,będzie płynąć krew potokami i cały plan weżmie w łeb.
          Wiele scen jest kręconych w studio i jest to widoczne gołym okiem.Na początku irytowało mnie to,ale z czasem przywykłem do tego.Pojedynki są drewniane,jakby okładali się kijkami,a wiele scen 'mówionych' jest sztucznych do bólu.Lecz film ten ma nawet ciekawa fabułę co zarazem przyćmiewa wszystkie niedociągnięcia,jeśli przyjmiemy ,że film ten jest takim 'dziadeczkiem'' wśród filmów samurajskich.Na szczęście film jest kolorowy z napisami angielskimi co jest bardzo ważną informacją.W większości filmy czarno białe odkładane są przeze mnie na najwyższą półkę i zapominam o nich.Film jest dostępny w sieci,trochę waży,ale polecam go.Za jakiś czas wrócę do naszych bohaterów recenzując część drugą.







Brak komentarzy:

Prześlij komentarz