sobota, 9 kwietnia 2011

Lowly Ronin - Suronin Makari Toru 1981-83

              Eksploatacja znanych marek na świecie jest czymś naturalnym,zostaliśmy do tego przyzwyczajeni od kołyski.Nie ominęło to też gwiazdy Toshiro Mifune.Tak jak Activision przemiela kolejne części CoD,tak Mifune wykorzystuje postać "yojimbo".Mieliśmy już oryginał "Yojimbo","Sanjuro", "Ronin in the wilderness", a na dokładkę mamy "Lowly ronin".Nie będę porównywał ostatniej produkcji do oryginału,lecz skupię się na dwóch ostatnich pozycjach.Obydwie są nakręcone w kolorze,obydwie mają więcej niż jeden odcinek, a w zasadzie te dwa seriale to jeden i ten sam ronin i przygody."Lowly..."został pozbawiony dwójki kompanów,mniej mówi i coś jest z grą Mifune nie tak.Mam odczucie ,że zagrał w tym serialu od niechcenia.Grymasy bohatera o dziwnym,przybranym imieniu "Wiosna,lato,jesień,zima"(WTF?) są pewnie nieudawanymi reakcjami aktora na cały ten pomysł kręcenia tego serialu.
              Serial składa się z sześciu części i opisują oddzielne przygody samotnego ronina przemierzającego wszerz i wzdłuż Japonię.Mało gada,mało wywija mieczem i ogólnie mało robi(pomijając picie sake).jest on wybawicielem uciemiężonych wieśniaków,tudzież poszukiwanych następców klanów.Oglądając ten serial skupiałem się bardziej na podziwianiu przyrody japońskiej, niż gry aktorskiej Mifune.Nie będę się rozpisywał na temat fabuły,bo jest płytka i nudna.Denerwujące są czasami stopklatki (taki bajer reżyserski) - wydawało mi się ,że płyta jest porysowana.
              Co tu dużo pisać - serial jak seriale,nic nie wnosi ciekawego ,a postać samotnego ronina została zarżnięta przez kiepską fabułę i chyba zmęczenie aktorskie.Nie jest to jednak kiepski serial,zawsze coś tam ciekawego się znajdzie,ale nie jest to żaden "must have" dla kolekcjonerów filmów samurajskich.Film dostępny w sieci ( dwa odcinki),napisy angielskie,jakość filmu bardzo dobra.Resztę odcinków można kupić na DVD,ale nie radzę.Jest wiele innych,ciekawszych produkcji.




Brak komentarzy:

Prześlij komentarz