Tym razem na ruszt wpadł film upamiętniający 19. rocznicę powstania serialu Hissatsu.Jidaigeki opowiada o grupie płatnych morderców działających w dobrej sprawie,coś jak mini serial pt.:"Baian".Każdy film oparty na tej serii był kręcony przez innych reżyserów.Posiadam w swojej kolekcji część drugą,ale jest tak słaba,że nie warto o niej pisać.Czwarta część natomiast jest całkiem dobrą robotą,choć nie brak jej kilku potknięć.Jest tu dużo nawiązań do spaghetti westernów,zaczynając od muzyki - meksykanskie klimaciki,trąbki i te tematy.Dalej - część fabuły jest odzwierciedleniem tej westernowej,czyli grupka ludzi mści się na bandzie będącej na usługach niecnych ludzi z wyższych sfer.Sceny z opustoszałą wioską, gdzie wiejący wiatr popycha zeschnięte liście i krzaki też daje wiele do myślenia.Można wymieniać jeszcze więcej podobieństw to westernów,ale stanę na wyżej wymienionych.Sam film został nakręcony przez sławnego Kinji Fukasaku,co może być dobrą zachętą do obejrzenia tego film.Ja właśnie poszedłem tym tropem i nie zawiodłem się.Jest sporo akcji,zakręconej fabuły,lecz według mnie brakuje jej ostatnich szlifów,ponieważ jest ona za prosta.Ale to jest oczywiście moje zdanie,innym widzom może przypaść do gustu.Nie można także zapomnieć o roli Sonnego Chiby,gdzie gra rolę asasyna, który działa z parą dzieci.
Mondo Nakamura jest urzędnikiem, który stara się wyglądać na lekko ciapowatego pracownika.Jednakże splot wydarzeń spowoduje, że jego drugie wcielenie ,czyli asasyna weżmie górą.Morderstwo jego lorda spowoduje obniżkę płacy i pogardę ze strony nowego pana.Niedługo po przybyciu lorda, grupa jego płatnych opryszków najeżdża pobliską wioskę,gdzie ginie jeden ze starszyzny.Wieśniacy burzą się,jest pełno w nich nienawiści do panującego.Nakamura znajduje szurikena w nodze zdechłego konia, który był sprawcą śmierci dziadeczka ratującego dziecko.To sprawia, że wszczyna małe śledztwo i idzie z tą informacją do nowego zarządcy - młodego Okudy,byłego pazia i geja.Ten zaś tajemniczo zakańcza śledztwo dając Mondo do zrozumienia ,żeby nie wtykał nosa w nie swoje sprawy.
Film jest nawet ciekawy,wieje czasami nudą.ale suma sumarum jest to dobra produkcja.gra aktorska jest przyzwoita,muzyka może zdziwić oglądającego,ponieważ nie są to japońskie melodie,a westernowe.Końcówka filmu jest także ciekawa - dużo pojedynków i ogólnie sporo akcji.Polecam i poniżej zamieszczam film z dubbingiem.